Był rok 2004, lato. Wydarzenia z 4 lipca pamiętam jakby miały miejsce wczoraj. Minął trzeci dzień odkąd skończyłam 5 lat. Impreza nie była zbyt huczna z czego nie byłam zadowolona (tym bardziej, że zawsze musiałam się dzielić tą radością z bratem, który na szczęście/nieszczęście urodził się dokładnie tego samego dnia co ja, no, może z małą różnicą dziesięciu minut). Tego dnia calutki czas chodziłam zadufana, i o ile mnie pamięć nie myli, nie miałam co do tego konkretnego powodu. Tak po prostu. Wkroczyłam w nowy wiek, a świadomość, że robię się starsza nie była dla mnie czymś przyjemnym. Poza tym byłam tym typem dziecka, co na drugie imię ma „złośnica i obrażalska”. Rodzice jednak próbowali mnie trochę rozweselić. Zrobili coś bardzo dziwnego, bowiem kupili mi i mojemu bratu przebrania sympatycznych Disneyowskiech myszek. Pięć minut później miałam już na sobie śliczny kostiumik. Czy byłam zadowolona? Oczywiście, że nie. Ja i mój brat zamieniliśmy się nagle w Minnie i Mikiego. Jednak to nie był koniec niespodzianek. Okazało się, że nie zrobili tegobez przyczyny. Rodzice wyprowadzili nas na dwór, a moim oczom ukazało się coś niezwykłego! Z radości aż krzyknęłam! Mama i tata wyprawili nam tym razem imprezę tematyczną (chyba zrozumieli, że pierwsza impreza była totalną klapą, ale wybaczyłam im to oczywiście :))Wszyscy koledzy i koleżanki z przedszkola byli poprzebierani. A to za Kopciuszka, a to za Kapitana Hooka. Zabawom nie było końca. Pogoda dopisywała. Ale najzabawniejsze jest to, że ten dzień na zawsze zmienił moje życie. Z małej złośnicy zamieniłam się w oka mgnieniu w tryskającą energią dziewczynkę. I tak pozostało do dnia dzisiejszego. Bardzo dużo zawdzięczam tym niepozornym myszkom. Gdyby nie one nie byłabym teraz tą samą osobą. Może to śmieszne, ale do dnia dzisiejszego, chociaż mam już 15 lat, na bale przebierańców wkładam strój Minnie. Mam z nią tyle miłych wspomnień, że nie mogę jej ot tak odrzucić. Zajmuję wielką część mojego serca i tak pozostanie na zawsze. Nawet gdy będę miała 60 lat na mojej półce zawsze będzie siedziała pluszowa myszkę. Gdy na nią spoglądnę od razu przypomni mi się dzień 4 lipca 2004 roku. :)
Podoba Wam się praca Magdy?
Zasłuzyła, gratuluje ;-)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz serdecznie dziękuję :)
OdpowiedzUsuń